czwartek, 4 grudnia 2014

Rzeczpospolita Zombie część 1

Jest ciemno. Ledwo widzę pokój, który wydaje się pusty. Włączyłem leżącą w pobliżu latarkę i zamarłem. Pomieszczenie, w którym przebywałem było pełne krwi.
-Hej! On żyje!
Że co? Ktoś tu był?
 -Halo? Jest tu ktoś? Pomocy! Nie wiem co się tu dzieje. To nie jest zabawne.
Wstałem z łóżka i wyjrzałem przez okno. Koło budynku było wielkie ogrodzenie pod napięciem. Wokół niego grasowali jacyś obdarci ludzie. Dopiero później dowiedziałem się, że to Zombie…
 -Jesteś jednym z nich. Najgroźniejszym potworem.
 - Ja mam tylko 15 lat. Nic nie zrobiłem.
 - 15? Chyba sobie żarty robisz. Trzymamy cię tu 24 lata i czekamy, aż się zbudzisz.
 - Więc wmawiasz mi, że mam 39 lat?
 - Najprawdopodobniej tak.
 - A kim jesteś? Nie znam cię.
 - Jestem komendantem straży granicy miasta Lublin. Wylądowałeś tutaj ponieważ twoja wioska została całkowicie najechana przez umarlaków.
- Mój dom jest opanowany przez zgraję zombie?
- Sam nim jesteś. Trzymamy tu cię abyś mógł dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. Tam mogą wytoczyć twoją krew i sprawić, żeby nieżywi byli po naszej stronie.
 - Ale jestem w Polsce. Nie w Stanach Zjednoczonych.
 - Rzeczpospolita Polska upadła. Teraz każde większe miasto rządzi własnymi zasadami. Musisz iść na wschód w głąb Stanów.
- Dlaczego Stany nie upadły?
- Ależ upadły. Każdy Stan jest oddzielnym państwem.
 - A w jakim państwie teraz jesteśmy?
 - Rejonie Lubelskim. Naszym zadaniem jest dostarczyć cię kolejnym rejonom, aż w końcu dotrzesz do Nowego Jorku.
-Nowego Jorku? Aż tak daleko muszę iść?
 - Tak. Chodź. Pokażę ci nasze miasto.
- Mogę zadać jeszcze jedno pytanie?
- Oczywiście.
 - Co to za ogrodzenie?
 - Każda stolica państwa ma ogrodzenie pod napięciem aby chronić mieszkańców przed zombie.
 - A jak mam się stąd wydostać?
 - Urząd granicy miasta pomoże ci się stąd wydostać. Na drodze głównej przy wjeździe do Lublina stoją żołnierze, którzy pomogą ci się przedostać do kolejnej stolicy państwa.
 - Dobrze. Możesz mi już pokazać Lublin.
- Obiecaj mi, że nikogo nie ugryziesz. Ludzie mi ufają, że nic im się nie stanie.
- Ta…
- Dobrze. Możesz wychodzić.
 Nagle poraziło mnie światło słoneczne. Widziałem dzieci ganiające się po ulicy.
- Kto mnie nie złapie to zombie.
 To było zabawne. Mam nadzieję, że wszędzie życie mija tak beztrosko.
- Stać!
 Chyba nigdy mi nie dadzą spokoju.
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz