Jest ciemno. Ledwo widzę pokój, który wydaje się pusty. Włączyłem leżącą w pobliżu latarkę i zamarłem. Pomieszczenie, w którym przebywałem było pełne krwi.
-Hej! On żyje!
Że co? Ktoś tu był?
-Halo? Jest tu ktoś? Pomocy! Nie wiem co się tu dzieje. To nie jest zabawne.
Wstałem z łóżka i wyjrzałem przez okno.
Koło budynku było wielkie ogrodzenie pod napięciem. Wokół niego grasowali jacyś obdarci ludzie. Dopiero później dowiedziałem się, że to Zombie…
-Jesteś jednym z nich. Najgroźniejszym potworem.
- Ja mam tylko 15 lat. Nic nie zrobiłem.
- 15? Chyba sobie żarty robisz. Trzymamy cię tu 24 lata i czekamy, aż się zbudzisz.
- Więc wmawiasz mi, że mam 39 lat?
- Najprawdopodobniej tak.
- A kim jesteś? Nie znam cię.
- Jestem komendantem straży granicy miasta Lublin. Wylądowałeś tutaj ponieważ twoja wioska została całkowicie najechana przez umarlaków.
- Mój dom jest opanowany przez zgraję zombie?
- Sam nim jesteś. Trzymamy tu cię abyś mógł dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. Tam mogą wytoczyć twoją krew i sprawić, żeby nieżywi byli po naszej stronie.
- Ale jestem w Polsce. Nie w Stanach Zjednoczonych.
- Rzeczpospolita Polska upadła. Teraz każde większe miasto rządzi własnymi zasadami. Musisz iść na wschód w głąb Stanów.
- Dlaczego Stany nie upadły?
- Ależ upadły. Każdy Stan jest oddzielnym państwem.
- A w jakim państwie teraz jesteśmy?
- Rejonie Lubelskim. Naszym zadaniem jest dostarczyć cię kolejnym rejonom, aż w końcu dotrzesz do Nowego Jorku.
-Nowego Jorku? Aż tak daleko muszę iść?
- Tak. Chodź. Pokażę ci nasze miasto.
- Mogę zadać jeszcze jedno pytanie?
- Oczywiście.
- Co to za ogrodzenie?
- Każda stolica państwa ma ogrodzenie pod napięciem aby chronić mieszkańców przed zombie.
- A jak mam się stąd wydostać?
- Urząd granicy miasta pomoże ci się stąd wydostać. Na drodze głównej przy wjeździe do Lublina stoją żołnierze, którzy pomogą ci się przedostać do kolejnej stolicy państwa.
- Dobrze. Możesz mi już pokazać Lublin.
- Obiecaj mi, że nikogo nie ugryziesz. Ludzie mi ufają, że nic im się nie stanie.
- Ta…
- Dobrze. Możesz wychodzić.
Nagle poraziło mnie światło słoneczne. Widziałem dzieci ganiające się po ulicy.
- Kto mnie nie złapie to zombie.
To było zabawne. Mam nadzieję, że wszędzie życie mija tak beztrosko.
- Stać!
Chyba nigdy mi nie dadzą spokoju.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz