poniedziałek, 5 maja 2014

Ten dzień był najgroszym z najgorszych.

Dzień się fatalnie rozpoczął. Wstałem na 245. Myłem zęby, zjadłem i ubrałem się. Poszedłem do szkoły i zaczęła się religia (NUDA!), po wszystkim był język Polski i diagnoza. Trudna, a pan ma ją na jutro sprawdzić -,-. Zmierzyłem się na 11 i było 350. Na następnej lekcji była historia. Kolejna diagnoza, która była arcytrudna i chyba dostanę z niej trójkę. A tak walczyłem zajadle o 4. Może mi się uda. MOŻE. Na fizyce pani sprawdziła moją pracę na lekcji i kazała mi poprawić zadanie. Nie miałem linijki, gumki i ołówka, a były koniecznie potrzebne. Nie było minusa ani jedynki. Na szczęście. W piątek mam poprawiać 4 ze sprawdzianu, aby na sam koniec mogło być 5. Potem była matematyka na której popełniałem same pospolite błędy. Po tych wszystkich okrucieństwach nadeszła Plastyka. Była na niej super gra planszowa. Odpowiadaliśmy na pytania, a grupa, która miała najwięcej punktów dostała 5. Były takie 2. Byłem w jednej. Na sam koniec 2 godziny zajęć artystycznych. Przerabiałem obraz w Gimpie (To są zajęcia z grafiki komputerowej). Między 2 zajęciami cukier wynosił 147. Czyli, że spadł. Ale to nie koniec. Na podwieczorek było 108, a na kolację skoczył do 380, a teraz 331. Czy ten dzień mógłby być jeszcze gorszy. Nie powinienem trenować między kolacjami bo to poskutkowało jeszcze gorszym cukrem. A średnia z 7 dni już spadała. A teraz wzrosła!!! Jestem w furii. Nie chce mi się więcej pisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz